piątek, 4 maja 2012

Rozdział 5



Lou gdy zobaczył pocałunek od razu poszedł do swojego pokoju. Nie wiedział, czy Łucja i Niall go widzieli. Padł na łóżko. Nie rozumiał co się z nim działo. Nigdy nie miał podobnego uczucia. Przez całą noc nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok. Żadna pozycja nie była wygodna. Dopiero nad ranem  zmęczony domysłami przysnął.

Tego poranka śniadanie mieli przygotować Ewelina i Harry. Zrobili naleśniki. Dziewczyna wymyśliła, żeby je polać bitą śmietaną i sosami owocowymi. Zabrała się do pracy, ale nie dane jej było skończyć, gdyż Hazza chciał się zabawić. Wziął butelkę z truskawkowym musem i oblał nim z góry na dół biedną Ewelinę. Ta nie została mu dłużna i użyła sprayu z śmietaną. ,, Pomalowała ‘’  całą jego twarz. Wyglądał jak Święty Mikołaj. Wiedziała, że nie ujdzie jej to płazem, więc zaczęła uciekać. Jednak Harold ją złapał i wysmarował czekoladą.
- Harry! Harry! W tej chwili przestań!- krzyczała.
- Tylko wtedy, gdy sama zliżesz to coś z mojej twarzy. Postawił warunek zabawnie ruszając brwiami.
- Co? Nie!
- W takim razie sięgam po miód. – zagroził śmiejąc się złowieszczo.
- Nie tylko nie to!
- To jak, zgadzasz się?
Ewelina przekręciła oczami. Zaczęła się przybliżać do chłopaka. Ten się uśmiechnął. Zamknął oczy. Wtedy ona szybkim ruchem sięgnęła po stojącą na blacie butelkę z syropem klonowym. Oblała nim nieświadomego niczego Harrego.
- Hej, to nie było buzi.- stwierdził robiąc minę dziecka, które nie dostało zabawki.
- Oj, biedactwo. Weź talerze bo musimy ich nakarmić.
Gdy weszli do jadalni siedzący przy stole zwrócili wzrok w ich kierunku. Mina zebranych była bezcenna.
- Zrobiliśmy naleśniki –oznajmiła słodkim głosem jakby nigdy nic kładąc jedzenie na stole Ewelina.
- Wreszcie umieram z głodu -  powiedział sięgający po śniadanie Niall.- Czemu są zimne- stwierdził z żalem.
- To cię najbardziej dziwi?- spytała go Angelika spoglądając na porannych kucharzy.
- Nigdy nie podawaj głodnemu facetowi zimnych naleśników- zagroził poważnym głosem Nialler.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Dobra, idziemy się przebrać- oznajmił Harry lekko popychając Ewelinę w stronę schodów.
- Ej, a gdzie jest Lou?- spytał po chwili Zayn.
- Pójdę go zawołać- powiedziała Łucja spoglądając porozumiewawczo na Nialla.
Szatynka podeszła do drzwi Louisa. Zapukała. Nie usłyszała odpowiedzi. Nacisnęła klamkę. Cicho usiadła na łóżku. Chłopak był cały przykryty kołdrą. Dziewczyna namacała jego głowę.
- Lou - powiedziała delikatnie – Śpisz?
- Nie - odparł sucho.
- Chcę, cię przeprosić za tą sytuację z wczoraj. Po prostu źle cię zrozumiałam. Głupio wyszło. Możemy zacząć wszystko od nowa? – spytała z nadzieją w głosie.
Chłopak usiadł na łóżku. Chwilę nic nie mówił.
- Tak zacznijmy wszystko od nowa. – zgodził się.
- Jak… przyjaciele.- spuściła wzrok i  zrobiła niepewną przerwę.
- Jak przyjaciele.. – powtórzył ściszając głos. W pokoju nastała niezręczna cisza.
- A ty.. Eh, nieważne- zaczął Lou.
- No powiedź o co chodzi.
- Nie ma sensu, to głupie pytanie.
- Ok jak tam chcesz.- wstała z łóżka poprawiając czarną spódniczkę i powoli kierując się w stronę schodów.
 Teraz albo nigdy. Nie mogę być w niepewności- pomyślał chłopak. -Ty.. ty jesteś z Niallem? Wiem, że nie powinienem pytać.
Odwróciła się w jego stronę. Popatrzyła na niego ze zdziwieniem- Nie. A z kąt ten pomysł?
- Bo widziałem jak go całujesz w policzek.-wypalił jednym tchem.
- Nie, to nic nie znaczy. Jest po prostu dobrym kolegą.
- Aha, rozumiem. Sorry jeszcze raz, że spytałem. To twoja prywatna sprawa.
- Nic się nie stało. Idę, bo śniadanie już jest gotowe.
- Będę za 5 minut – obiecał Louis.
- Ok – odparła po weszła do holu. Walnęła się ręką w głowę- Co ci przyszło z tymi przyjaciółmi?- obwiniała samą siebie.
Po posiłku wszyscy postanowili pójść na zakupy, bo lodówka świeciła pustkami. Łucja od razu ulotniła się na górę stymulując ból głowy. Liam i Harry musieli coś załatwić. Lou zupełnie nie miał ochoty wychodzić z domu, więc postanowił zostać.
Szatynka położyła się na łóżku. Myślała o dzisiejszej rozmowie z Louisem. Nie wiedziała czemu, cieszyła się, że był o nią zazdrosny. Żałowała wciąż  swoich słów o tym, żeby zostali przyjaciółmi. Doskonale wiedziała, że czuje coś więcej. Zdołowana ubolewała przez długi czas nad ostatnimi zdarzeniami. Czemu potraktowała go tak sucho? Widocznie emocje ją przerosły. Sen nasuwał jej się na powieki. Nagle półświadoma usłyszała dźwięki muzyki.


Hej;) usunęłam tą blokadę przy dodawaniu komentarzy i teraz też można dodawać anonimowo. Bardzo proszę, komentujcie!!;*

3 komentarze:

  1. kocham . <3 ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie lubie czytac ale to mogłabym z 10 razy czytac !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, racja to jedno z moich ulubionych opowiadań
    Zaskoczona? Moim zdaniem nie powinnaś ale to już nie moja sprawa
    Pozdrawiam
    Iza
    XX

    OdpowiedzUsuń