wtorek, 18 kwietnia 2017

Rozdział 71 cz 2 Moja Angie

Oczami Lou
Rozejrzałem się dookoła. Słońce pięknie zachodziło na horyzoncie oceanu, wszystko było gotowe. Byłem zadowolony z tego co przygotowałem dla Lucy. Miałem nadzieje, że to jej się spodoba. Obok mnie Bonnie ustawiała światełka.
- Jeszcze raz dziękuje, że zgodziłaś się mi pomóc. Bez ciebie nie dałbym rady- uśmiechnąłem się do niej przyjacielsko.
- Nie ma sprawy. Łucja to prawdziwa szczęściara- otrzepała ręce z piasku, po czym stanęła obok mnie. Do ósmej było jeszcze trochę czasu, zaczęliśmy się kierować jakąś drogą pod górę.
- Tak myślisz?
- Oczywiście, bardzo bym chciała w końcu spotkać chłopaka, który będzie mnie tak kochał i zrobiłby dla mnie wszystko. Niestety jak na razie nie trafiłam jeszcze na kogoś takiego- odparła, a na jej twarzy namalował się smutek. I nagle zrobiło mi się jej tak strasznie szkoda. Zatrzymałem się i spojrzałem prosto w jej oczy. Powiewał lekki wiatr rozwiewający jej gęste, ciemne loki. Położyłem dłoń na jej gładkim policzku. Ona również na mnie popatrzyła, lekko unosząc głowę. Zupełnie przestałem nad sobą panować. Serce biło mi mocniej, zrobiło mi się gorąco. Chciałem ją pocałować. Na prawdę bardzo tego chciałem. I wiedziałem, że ona też. Powoli zbliżyłem swoje usta do jej ust. Ten pocałunek był bardzo delikatny i inny. Gdy już się od niej odsunąłem, spojrzałem w bok. Stała tam Lucy, a obok niej Julia. I dopiero wtedy uświadomiłem sobie, co właśnie zrobiłem. Moja dziewczyna miała całe policzki mokre od łez. Popatrzyła na mnie z nienawiścią i obróciła się. Szybkim krokiem ruszyła z powrotem do domku. Julie pobiegła za nią. Schowałem twarz w dłoniach. Spojrzałem na stojącą obok mnie brunetkę. Również nie wiedziała co powinna robić.
- Bonnie, przepraszam. To moja wina, nie powinienem. Chciał bym zostać sam. - powiedziałem, a ona kiwnęła głową ze zrozumieniem i odeszła. Miałem ochotę po prostu krzyczeć. Byłem wściekły na Łucje, bo to widziała i przede wszystkim na siebie samego. Przecież to moja dziewczyna.. nawet narzeczona..  Ona mnie nienawidzi. I wcale się jej nie dziwię. Ale na myśl, że być może już nigdy jej nie przytule, nie pocałuje, nie obudzę się z myślą, że ona leży obok mnie łzy same napływają mi do oczu. Właśnie straciłem najważniejszą osobę w moim życiu.
Siedziałem tak jakiś czas, nie mając pojęcia co dalej.. W końcu postanowiłem wrócić do domku. W drodze myślałem jak się wytłumaczyć. Prawda była taka, że nie dało sie tego wyjaśnić.


Oczami Łucji

Nie wierzę, to nie mogło się zdarzyć, to nie była prawda! To nie mogł być mój Lou! Gdy tylko zobaczyłam ich razem w momencie rozpłakałam się i pobiegłam w nieznanym kierunku. Julia pobiegła za mną, ale poprosiłam ja żeby zostawiła mnie teraz sama. W dodatku była umówiona z Niallerem. Wyjazd na Hawaje miał być taki cudowny, a okazał się być koszmarem. Jak mogłam wierzyć że on mnie kocha. Jak mogłam przyjąć jego oświadczyny. W momencie znienawidzilam Louisa. Jakimś cudem trafiłam do domku. Zostawiłam w nim na środku łóżka, w którym jeszcze niedawno spaliśmy pierścionek. Nie mogłam już go dłużej nosić, palił mnie w palec. Nie byłam w stanie dłużej przebywać w tym domu, każda rzecz tam przypominała mi o jego obecności.  Poszłam się przejść z nadzieja, że nie spotkam po drodze przyjaciół. Szłam przed siebie bardzo długo, zdążyło już się ściemnic. Nie obchodziło mnie to, że nie znam wyspy i nie będę potrafiła wrocic. Już nic mnie nie obchodziło.


U Zayna i  Angeliki

Jak to nie mamy jak wrócić? Co ty mówisz? Nie zgrywaj się tylko przyznaj że robisz sobie ze mnie jaja i te skutery po prostu stoją trochę dalej? To prawda, tak?- Zdenerwowana Angelika mawiała jak najeta.
Zayn nie wiedząc czemu gdy tylko ja zobaczył uspokoił się. Co więcej, sytuacja zaczęła go bawić. Nie miał pojęcia czemu, ale widok tej małej słodkiej blondynki w momencie poprawił mu humor.
-Angie...- zaczął podchodząc do niej.
-Mówiłam Ci kiedyś, nie nazywaj mnie Ang..-  zdenerwowana cofnęła się o krok.
- Będę cię tak nazywał. Właśnie tak będę cię nazywał. Teraz, gdy jesteśmy w beznadziejnej sytuacji, gdy już wrócimy do przyjaciół i gdy będziemy znów w Londynie. Przez cały ten czas będę nazywał cię moja Angie.
Angelika czuła się kompletnie zdezorientowana. Jeju, to właśnie był jej Zayn. Jej ukochany Zayn za którym tak tęskniła.
-A co z Twoja Britt?- Spytała wyzywajaco.
-Walić Britt- Odparł po czym gwałtownie przyciągnął ja do siebie i ich usta zlaczyly się w tak utesknionym przez ich dwójkę pocałunku.

Lou biegł tak szybko jak tylko potrafił. Zmierzał w kierunku ich domku, miał nadzieje, że Lucy tam będzie.  Zastał jedynie pierścionek zostawiamy na ich łóżku. Gdy tylko go zobaczył rozpłakał się jak małe dziecko. Ona mu przecież nie wybaczy. On nie zasługuje na wybaczenie. Usłyszał czyjeś kroki. Okazało się, że za nim stoi Julia.
-Julia błagam cię, powiedz że wiesz, gdzie jest moja Lucy!
-Nie wiem, Louis. I szczerze, zasługujesz żeby teraz cierpieć po tym, co jej zrobiłeś. Nie masz pojęcia jak wiele straciłeś w moich oczach. - powiedziała sucho blondynka.


sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 71 Chyba jednak nie kocha.. cz.1

Łucja po przebudzeniu cała obolała się przeciągnęła. Była ubrana w ciuchy ze wczoraj i nawet nie zmyła makijażu. Musiała zasnąć już zmęczona płaczem i tym wszystkim. W dodatku obok niej nie leżał Louis. Czuła jednak, że nie jest sama. On stał w drzwiach na balkon. Był obrócony do niej tyłem, więc odchrząknęła głośno, żeby wiedział, że już nie śpi.
- Cześć- powiedziała cicho gdy zwrócił na nią uwagę. Usiadł na łóżku obok niej. Jakoś nie mogła patrzeć mu w oczy, więc nagle stała się bardzo zajęta poprawianiem poduszki.
- Dobrze się wczoraj bawiłeś?- zapytała po chwili. Starała się przybrać obojętny ton głosu.
- Nie, bo martwiłem się o ciebie.- odparł. Na prawdę słychać było, że się troszczył.
- Yhym.. Cieszę się.
- Przepraszam, może faktycznie troche przesadziłem. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?- zapytał chwytając jej dłoń.
- Na kolana i z bukietem róż błagaj o przebaczenie.- wyrwała mu rękę i poszła do łazienki. Usłyszała tylko trzaskanie drzwi. Wyszedł. Spojrzała na pierścionek zaręczynowy. Może przesadziła? Jakby jej nie kochał to by się przecież nie oświadczył. Postanowiła, że potem z nim porozmawia. Wróciła do pokoju po jakieś bikini, szorty i bokserkę do ubrania. Wróciła do łazienki, rozebrała się i weszła pod prysznic. Po dość długiej kąpieli wysuszyła włosy, lekko się umalowała, spieła włosy w wysokiego kucyka i załorzyła przygotowane wcześniej ubrania. Gdy już gotowa wróciła do pokoju zastała tam Lou. Udała, że go nie widzi i zaczeła pakować do torby rzeczy na plażę. Nagle on stanął przy niej i spojrzał jej prosto w oczy, po czym wyciągnął zza pleców wielki bukiet czerwonych róż i uklęknął przed nią.
- Lucy, wybaczysz mi? Obiecuję, że już nigdy  cię nie zawiodę.- to było takie słodkie z jego strony. Widać, że naprawdę się przejął.
- Wstawaj głuptasie, wybaczam ci. Wiesz, że żartowałam z tymi kwiatami, no nie? Ale dziękuję, są piękne.- mocno go przytuliła i pocałowała.
- Kocham Cię i nie przeżyłbym gdybym Cię stracił- wyszeptał nie puszczając jej z ramion.
- Też Cię kocham. Nie bój się, nie stracisz mnie..

Kilka godzin później.
Całą dziesiątką postanowili na skuterach wodnych popłynąć na pobliską wyspę. Wynajęli sprzęt i po krótkim pouczeniu jak go używać wypłynęli na otwartą wodę. Po niecałej godzinie byli na miejscu. Tam było świetnie, ale najlepszy był park rozrywki. Spędzili tam dobre kilka godzin. Louis i Niall co jakiś czas nerwowo spoglądali na zegarek.
- Może byśmy już wracali ? Niedługo będzie kolacja - zaproponował ten pierwszy.
- Ja bym chciała jeszcze wejść na ściankę wspinaczkową. Ale wy możecie iść, poradzę sobie potem sama- oznajmniła Angelika.
- Ja też nie mam większych planów na wieczór, a podoba mi się tu, za jakieś dwie godziny do was dołączę - powiedział Zayn.
Reszta przyjaciół pożegnała się i wróciła na swoją wyspę. Poszli jeszcze na chwilę na plaże, pograć w siatkówkę. Jednak Louis szybko zwinął się z boiska. Po chwili Łucja dostała od niego SMS'a.
Skarbie, przyjdź na plażę o 8 w nasze ulubione miejsce. Kocham Cię, Lou xx
Gdy tylko przeczytała wiadomość uśmiech sam nasunął się jej na twarz. Przez chwile zastanawiała się jakie miejsce miał on na myśli, potem przypomniała sobie o nieuczęszczanym przez ludzi kawałku brzegu, który znaleźli razem kilka dni temu. Spojrzała na zegarek, dochodziła siódma. Postanowiła już iść do pokoju żeby się przygotować. Zaraz zobaczyła, że zadowolona Julia także wraca do domku. Zawołała ją do swojego pokoju.
- Coś Ty taka szczęśliwa ? - zapytała z uśmiechem.
- Nialler zaprosił mnie na ósmą na kolację- odparła zadowolona.
- No to tak jak mnie Lou. Może przygotujemy się razem ?- zaproponowała Łucja.
Jula chętnie się zgodziła. Robiąc sobie nawzajem fryzury i makijaż oraz wybierając wspólnie ubrania świetnie się bawiły. Rozmawiały o swoich związkach, przyjaciołach. Były gotowe jakiś kwadrans przed dwudziestą.
Julie najpierw postanowiła odprowadzić przyjaciółkę, a dopiero potem pójść na własną randkę.
Stanęły na klifie, z którego idealnie widać było wszystko co przygotował Louis. Pochodnie, masę poduszek, światełka. To wyglądało cudownie.
- Wow, nieźle się napracował, widać, że naprawdę Cię kocha.- stwierdziła Julie i spojrzała na brunetkę.
Łucja najpierw się uśmiechnęła, potem zawiesiła wzrok na jednym punkcie w oddali. Uśmiech powoli zmieniał się w smutek, a w jej oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po policzkach.
- Chyba jednak nie kocha..- wyszeptała.

Angelika pokręciła się jeszcze trochę po wyspie, ale zaczęło się już ściemniać, więc uznała, że pora wracać. Zaczęła iść w stronę gdzie zostawili skutery wodne. Zobaczyła, że nad brzegiem stoi też Zayn. Zdenerwowany chodził w kółko.
- Coś się stało?- zapytała go.
- Tak, ktoś nam ukradł skutery. Nie mamy jak wrócić..

Hej ;* przepraszam, że tak długo to trwało.. Nie mam czasu, siły ani weny żeby pisać.
Drugą część postaram się dodać w ciągu kilku dni. 
Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, zawaliłam troche tego bloga ;/ 

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 70 Bonnie

Ania obudziła się. Pierwsze co zobaczyła to lekko uśmiechnięta twarz Liama. Jeszcze spał. Delikatnie pocałowała go w usta i wstała z łóżka. Ciągle się uśmiechała i była pełna energii. To po tej nocy. Po tym co się stało czuła, że jest z nim jeszcze bliżej. Czuła się niesamowicie. Wyszła na taras, stamtąd zobaczyła, że wszyscy jedzą śniadanie w altanie. Gdy Li się obudził dołączyli do przyjaciół.
Ustalili plany na dzisiejszy dzień.Chłopcy chcieli nauczyć się surfować, a dziewczyny opalać i zrobić obchód po miejscowych butikach.
Postanowiły odświeżyć swoją garderobę. Zwiewne spódnice,  kolorowe topy, nowe stroje kąpielowe, kwieciste sukienki, mnóstwo miejscowej biżuterii i okularów słonecznych. Zakupy zajęły im całe przed południe. Później poszły na plaże i rozłożyły się na nagrzanym piasku. 
- Patrzcie, nasze meny!- Ewelina ze śmiechem wskazała na ocean. Chłopcy tam uczyli się surfować. Niallerem, Zaynem i Harrym zajmował się przystojny ratownik- opalony, umięśniony blondyn, a Liamem i Lou smukła brunetka o ciemnej karnacji. Ania pomachała do swojego chłopaka, przez co spadł z deski. Wszyscy wybuchli śmiechem, oprócz oczywiście Li i ..Łucji. Dziewczyna obserwowała Louisa i tę ratowniczkę. Ona ustawiając go na desce niby przypadkiem dotknęła jego ramion i stwierdziła, że są bardzo umięśnione. Potem sama się zachwiała na desce i pozwoliła żeby chłopak ją podczymał. 
- Lucy, wszystko okej?- zapytała Julia.
- Tak, czemu pytasz?
- Bo właśnie miażdżysz w dłoniach kokosa- zauważyła Angelika opuszczając z oczu ciemne okulary. 
Łucja odrzuciła na bok orzecha i zrezygnowana padła na koc.
- Nie jestem zazdrosna- powiedziała tylko zakrywając twarz przed słońcem. Założyła słuchawki na uszy i próbowała zrelaksować się. Miała wolne, leżała sobie na prawie czterdziestostopniowym upale na piaszczystej plaży. Ale zamiast spokojnie się opalać cały czas nerwowo przesypywała w rękach drobne ziarenka myśląc o swoim chłopaku i tamtej ratowniczce.
 Zaufaj mu, kocha cię i nie zrobi nic głupiego- odezwał się cichy głosik w jej  głowie. Chwile później podniosła się na łokciach i jeszcze raz spojrzała na Louisa. Już stabilnie trzymał się na desce i płynął po fali. 
- Cześć Lucy!- krzyknął gdy zobaczył że ona go obserwuje. Dziewczyna uśmiechnęła się i z niedowierzaniem pokręciła głową.
- I jak ja mogłam w niego wątpić- powiedziała sama do siebie i tym razem już spokojnie połorzyła się i pozwoliła słońcu działać.
Leżała dość długo w spokoju. Nagle ktoś nad nią stanął.
- Możesz nie zasłaniać mi słońca?- spytała lekko zirytowana nie patrząc z kim rozmawia.
Ten ktoś tylko się zaśmiał i wylał na nią wiadro wody.
- Tak się szybciej opalisz!- po głosie od razu rozpoznała z kim ma do czynienia.
- Louis!! Nie żyjesz!- krzyknęła i zaczęła gonić swojego chłopaka.
Biegali w jedną i drugą stronę po całej plaży. W końcu go dogoniła i wskoczyła mu na plecy przez co stracił równowagę i obydwoje wylądowali na ziemi. Nie mogli przestać się śmiać, w dodatku fala morska do końca ich zmoczyła. Lou wziął ją na ręce i przeniósł na hamak, gdzie w końcu obydwoje się uspokoili.
Zaraz dołączyli do nich przyjaciele.

Kilka godzin później
Wszyscy szykowali się właśnie na imprezę, która miała się odbyć tego wieczoru. Gdy już byli gotowi ruszyli na plażę. Najpierw żeby się rozluźnić zamówili przy barze różne drinki. Potem większa część poszła tańczyć.
- Cześć, wy też tutaj?- do baru podeszła jakaś dziewczyna, z za nią chłopak.
- Hej, nie wiedziałem, że też tu będziecie. To są Bonnie i Mick, uczyli nas dziś surfować. To moja dziewczyna, Lucy i przyjaciółka Angelika. Zayna już znacie, a reszta przyjaciół jest na parkiecie- Lou wszystkich przedstawił.
Łucja z nieco sztucznym uśmiechem uściskała dłoń dziewczyny. Angie chyba wpadła w oko Mickowi, bo ten poprosił ją do tańca. Zayn też dokończył drinka i poszedł tańczyć z jakąś przechodzącą obok dziewczyną.
- Bonnie, mogę Cię na chwilę prosić?- zapytał Louis, a dziewczyna chętnie się zgodziła. Odeszli na bok zostawiając Łucję samą.
- Nie, nie mam nic przeciwko.- powiedziała sama do siebie, po czym zamówiła następnego drinka. Kątem oka obserwowała swojego chłopaka z tą ratowniczką. Rozmawiali o czymś, a potem ona zapisała coś w jego telefonie. Cały czas się do niego szczerzyła. Po chwili razem wrócili.
- To co, idziemy tańczyć?- zapytał ją z uśmiechem Louis.
- Tańczyć? Ale ze mną, czy z Bonnie- stanęła zaraz przed nim- Wracam do domku, jestem zmęczona- powiedziała, po czym wyminęła go. W duchu liczyła, że pójdzie za nią przeprosić ją, powiedzieć, że ją kocha i żeby wszystko było fajnie. I chyba powinien to zrobić. Jednak gdy po chwili się odwróciła on już tańczył z NIĄ. 
- Szybko się pocieszył- pomyślała i przyspieszyła kroku.

Hej ;* znowu tak długo, ale po prostu nie mogłam nic sensownego napisać.. 
Życzę Wam wesołych, rodzinnych świąt i wg, ja nie umiem składać życzeń :D 
Mam dwóch nowych bohaterów:
Bonnie:                                                                                    Mick: